Lewitacja, rozmowa z Jezusem i Maryją, wizje nieba, stygmaty, dar przepowiadania spraw przyszłych, uzdrawianie i czynienie cudów… jeśli mamy takie pojęcie świętości, to znaczy, że nie rozumiemy i nie znamy celu naszego życia.
Bardzo często wydaje nam się, że świętość to sprawa dla wybranych, że Franciszek, Antoni, Piotr i Paweł, Faustyna, Matka Teresa, Maksymilian Kolbe i inni, to szczególnie wybrani na świętych, do których “godności” nie dorastamy. Tymczasem święci to nie roboty, zaprogramowane do bycia doskonałymi i bezbłędnymi. Święci to ludzie. Żyli jak my i wszystko co robili, to ciągle na nowo starali się poprawiać i ulepszać. Upadali i powstawali ze swoich grzechów, pracowali nad poprawą swoich wad, z miłości do Boga znosili różne trudy stanu i życia codziennego, umacniali się w wierności i ofiarowywali swoje życie służbie Bogu i ludziom.
Jednak trzeba pamiętać, mówiąc o grzeszności świętych, że w ich życiu nie było miejsca na grzech ciężki. Przeżywszy prawdziwe spotkanie z Bogiem (nie twarzą w twarz, ale w duchu) odrzucili grzech śmiertelny. A ich praca nad sobą, dotyczyła spraw powszednich.
Spojrzenie na świętych jako na osoby z wadami, pomaga “przypasować” nasze życie do ich życia. Pozwala nam dostrzec fakt grzeszności każdego człowieka, jak również siłę wiary w przemianę mocą Ewangelii Chrystusowej.
Uroczystość Wszystkich Świętych powinna uświadamiać nam kilka podstawowych prawd naszej wiary:
Święci to ci spośród zmarłych, którzy cieszą się chwałą nieba. Jednak nie wzięli się z kosmosu, ale żyli wśród nas, na ziemi i tu starali się wiernie wypełniać Boże przykazania.
Bóg “wymarzył” sobie każdego z nas i dał nam narzędzia, w postaci talentów i zainteresowań, do realizacji planu pt.” Najlepsza wersja mnie samego”. Ten plan dotyczy każdego i nazywa się powszechnym powołaniem do świętości. Drogi realizacji tego planu są różne. Można powiedzieć, że ilu ludzi, tyle dróg realizacji tego powołania. Jedni będą dobrymi rodzicami, zatroskanymi o całą rodzinę, we wszystkich jej wymiarach; inni będą świetnie wypełniać swoje obowiązki zawodowe; jeszcze inni odnajdą się w pracy na rzecz drugiego człowieka. Warto raz jeszcze zaznaczyć, że ten plan jest dla każdego.
Nie należy oczekiwać jakichś niezwykłych okazji do “zabłyśnięcia” swoją świętością. Po prostu należy właściwie i dobrze wypełniać obowiązki swojego stanu. Tam, gdzie Bóg nas postawił, tam też dał nam przestrzeń uświęcania: w małżeństwie, rodzinie, pracy, miejscu przebywania. W każdym miejscu i w każdym czasie mamy być Jego świadkami, jako rodzice, dzieci, pracownicy, uczniowie, kapłani i inni.
Nie ma więc szczególnie wybranych i przeznaczonych do świętości, poza którymi reszta jest skazana na przeciętność, albo na potępienie. Każdy jest w stanie być świętym. Tak zaplanował sobie nas Bóg i taki cel nam postawił. Wymaga od nas rzeczy wielkich. Nie chce zbywać nas łatwizną i minimalizmem, bo wie na co nas stać. A nasze słabości i ucieczki od tego powołania wcale Mu nie przeszkadzają, aby dalej od nas wymagać.
Do osiągnięcia świętości mamy konkretne narzędzia. Najpierw wiarę w Boga, który ma moc nas przemieniać i wspierać miłosiernie w naszych staraniach. Dalej jest Kościół i sakramenty święte, a szczególnie Eucharystia i spowiedź, w których Bóg działa i nas umacnia lecząc rany naszego ducha. Słowo Boże, które nas poucza i sprawia chęć realizowania miłości w służbie braciom.
Życie codzienne chrześcijanina jest zwykłą przestrzenią uświęcania. Wszelkie trudy i zmagania, próby i wyzwania są właśnie po to na nas dopuszczane, żebyśmy się udoskonalali i ulepszali.
Jeśli zdarzy się grzech, upadek, zwątpienie, dojrzały chrześcijanin nie panikuje, ani nie użala się nad sobą. Korzysta z daru Bożego przebaczenia, podnosi głowę ku górze i idzie dalej. Przypomina to zawodnika, który po odgwizdaniu faulu wstrzymuje grę. I zaczyna od nowa, nawet po żółtej kartce.
Nie każdy znajdzie się w chwale ołtarzy i będzie opisywany w hagiografiach lub drukowany na obrazkach. Jednak tych znanych świętych jest nieporównywalnie mniej od tych, którzy swoim życiem starają się o niebo. Nasi zmarli rodzice, dziadkowie i inni, czyż nie zostawili nam przykładu wiary i ufności w Boże Miłosierdzie? Czyż ci, którzy umarli pojednani z Bogiem, przyjąwszy sakramenty święte, nie cieszą się chwałą świętych?
Bądźmy więc ambitni i wymagajmy od siebie wielkich rzeczy, a Bóg Wszechmogący dopomoże nam w ich realizacji. Przykładami dla nas niech będą święci wszystkich wieków.
Wszyscy Święci i Święte Boże – módlcie się za nami.